Getting your Trinity Audio player ready...

Wczorajsza debata w Sejmie RP na temat sytuacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW) po raz kolejny nie przyniosła odpowiedzi, na które czekają pracownicy i opinia publiczna. Dziewięć pytań, które zadał poseł Grzegorz Matusiak, dotyczących kluczowych problemów spółki, spotkało się z dobrze znanym refrenem ze strony wiceszefa Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP): „Firma jest w bardzo trudnej sytuacji i potrzebny jest spokój oraz zgoda, by ją wyprowadzić na prostą”. Brzmi znajomo? Niestety, to jedynie kolejna wymówka zamiast konkretnego planu działania.

Minister w swoim wystąpieniu przypomniał, że JSW to spółka giełdowa, której komunikacja na temat działań i wyników powinna odbywać się zgodnie z zasadami ładu korporacyjnego, a nie za pośrednictwem polityków. Następnie pojawił się temat audytów, które rzekomo ujawniają kolejne nieprawidłowości, a winę za obecny stan rzeczy zrzuca się na poprzednie zarządy. Problem w tym, że poza wnioskiem o cofnięcie absolutorium byłym członkom zarządu, nie widzimy realnych działań naprawczych. Gdzie są te rzekome efekty audytów? Gdzie są konkretne decyzje, które miałyby faktyczny wpływ na poprawę kondycji spółki?

Minister stara się również skierować odpowiedzialność za obecne problemy spółki na gwarancje pracownicze, podpisane w 2021 roku, które zapewniają pracownikom zatrudnienie przez kolejne dziesięć lat. Jego zdaniem, ograniczenie produkcji o niemal 2 mln ton przy utrzymaniu tej samej kadry to działanie na szkodę firmy. Ale czy rzeczywiście pracownicy mają wpływ na wielkość wydobycia? Minister zdaje się zapominać, że nie szeregowi pracownicy decydują o strategiach produkcji, a zarząd i kadra menedżerska.

Tego typu retoryka jest nie tylko myląca, ale wręcz niebezpieczna. Przerzucanie odpowiedzialności na pracowników i ich gwarancje zatrudnienia jest krótkowzroczne i niesprawiedliwe. Gwarancje te stanowią fundament stabilności, z jednej strony chroniąc pracowników przed nagłą utratą pracy, a z drugiej strony zapewniając spółce pewność, że nie straci doświadczonej i wykwalifikowanej kadry. W czasach, gdy JSW boryka się z licznymi wyzwaniami, ostatnią rzeczą, jakiej potrzebuje, jest destabilizacja i obniżenie morale pracowników.

Co więcej, minister poruszył kwestię zatrudnienia osób związanych z polityką i przypisał im odpowiedzialność za złą sytuację spółki. Choć te zarzuty mogą mieć swoje znaczenie, to jednak dziwi, że w tej narracji pomija się faktyczne, wieloletnie problemy zarządzania w JSW. Spadek wydobycia, który obecnie obserwujemy, to nie efekt kilku ostatnich miesięcy, lecz wynik lat zaniedbań. Zarząd miał czas na działania, ale z roku na rok wyniki produkcyjne spadały. A teraz słyszymy, że „potrzebny jest spokój i zgoda”. Czy to jednak wystarczy?

Nie, to nie wystarczy. Pracownicy – fundament tej spółki – cierpią z powodu błędnych decyzji zarządu. Przypisywanie im winy za problemy spółki jest nie tylko oburzające, ale też całkowicie chybione. Jeśli JSW ma zostać „wyprowadzona na prostą”, potrzebujemy jasnych, konkretnych działań. Potrzebujemy rzetelnej analizy rzeczywistych przyczyn problemów, a nie politycznych uników.

W rzeczywistości JSW to przedsiębiorstwo, które wymaga stabilnych rąk doświadczonych pracowników i transparentnego, efektywnego zarządzania. Wysuwanie oskarżeń pod adresem pracowników jest próbą odwrócenia uwagi od rzeczywistych zaniedbań. Czas zacząć działać realnie na poprawę wydobycia – bo tylko wtedy JSW będzie miała szansę na wyjście z kryzysu.

Przyszłość tej spółki zależy nie od politycznych rozgrywek, ale od rzetelnej pracy i odpowiedzialnego zarządzania. To pracownicy codziennie pracują na jej sukcesy i porażki, i to im należy się szacunek oraz wsparcie, a nie obwinianie za decyzje, na które nie mieli wpływu.

Podobne wpisy